TLDR / 2 miejsce mikst w parze z Julią Karczewską oraz 4 miejsce w deblu w parze z Miłoszem Cieplińskim. Fajnie, polecam. [tu tekst dla ambitnych]
– Gramy gdzieś w ten weekend? – pyta Julka. – Gramy, zara coś poszukam – odpowiadam.
Długo nie szukałem. Telefon do Eli Perzyńskiej, bo widzę, że organizuje u siebie na włościach turniej w kat. mikst i debel męski. Idę w to jak w dym.
W tym samym terminie rozgrywany jest Nocny Turniej o Puchar Tenis Arena Bydgoszcz (gdzie do wygrania są Mercedesy) i dwie inne ciekawe propozycje turniejowe. Sympatia do Eli jednak zwycięża! Nigdzie indziej nie ma tak uśmiechniętej, serdecznej i pociesznej niczym wygrana czwórki w totka organizatorki.
W piątek o godz. 15:00 stawiamy się na sierpeckim Wimbledonie, gdzie 2 dni będziemy rywalizować na kortach ze sztucznej trawy (zdjęcie). Dla mnie to pierwszy raz, kiedy gram na tego typu nawierzchni w tenisa. Zagrywane piłki charakteryzuje ślizg oraz zaskakujące przyspieszenie. Wszelkie rotacje boczne, czy wsteczne są szczególnie skuteczne.
Formuła gier mikstowych to 1 pełen set (na przewagi). Są 2 grupy po 5 par. Poziom grających jest dobry, mecze są wyrównane i atrakcyjne dla oka. W grupie rozgrywamy 4 mecze, z czego 1 jest przegrany wynikiem 2:6. Pokonuje nas para Anastasiya Shleptsova (koleżanka Aryny Sabalenki ?) i Kamil Perzyński (syn Eli!). Z grupy wychodzą 2 pary i szczęśliwie jesteśmy tą drugą parą.
W półfinale gramy przeciwko Ani i Dominikowi, ale widać po nich trud poprzednich meczów. Wygrywamy 6:2.
Finał rozgrywamy o zmroku, przy zapalonych światłach ? i jest to rewanż za porażkę w grupie. Krzyżujemy rakiety raz jeszcze z Anastazją i Kamilem. W międzyczasie dowiaduję się dlaczego Anastazja jest taka dobra w paletki. Bogatszy o tę wiedzę wychodzę na mecz z podejściem „Ok, będziemy się naparzać”. 🙂
Do stanu 4:4 idziemy równo, ku uciesze kibiców i Eli, która na stołku sędziowskim bawi się jak w lunaparku ? (uwielbiam). Serwuje ? Julka, aby wyjść na 5:4. Niestety nie utrzymujemy koncentracji, popełniamy proste błędy i oddajemy podanie. Serwuje Anastazja, która według mojej wiedzy nie została przełamana w turnieju ani razu. Chociaż walczymy jak lwy, a gem toczy się na przewagi, ostatecznie przegrywamy wynikiem 4:6. ?
2 miejsce to też dobre miejsce! W Turnieju o Puchar Burmistrza miasta Sierpc, kat. mikst open nagrodą są sery z Sierpc Ser Smak ? (zdjęcie) oraz piłki Yonex Championship. O, jak fantastycznie!!! ?
Ten sukces nie byłby możliwy bez mojej wspaniałej partnerki. Julka, jesteś piękna jak poranna rosa skąpana w promieniach wschodzącego słońca. Uwielbiam patrzeć w Twoje roześmiane oczy, widzieć uroczy uśmiech, zachwycać się sylwetką… oj, to nie ten opis. ? Ekhm… zaimponowałaś mi spokojną, dokładną grą. Przez cały turniej grałaś na wysokim poziomie. Czuję dumę, że tworzę z Tobą parę mikstową. Czuję, że mogę podbijać z Tobą tenisowy świat. Dziękuję! ?
W sobotę o godz. 10:00 rusza turniej debla męskiego. Mecze w formule od 2:2, do 2 wygranych setów, na przewagi.
Ela sprawia mi prezent pod choinkę już w sierpniu. Dlaczego? Bo łączy mnie w parę z ? Miłoszem Cieplińskim. Nie graliśmy nigdy ze sobą, ale po technice widzę, że będzie dobrze.
Darek i Dominik to nasi pierwsi przeciwnicy z grupy. Niestety dla nich Miłosz jest głodny gry i nie stosuje taryfy ulgowej. ? Mecz można streścić w słowach „łup, łup, bach, bach, 6:2 6:3”. Moja rola ograniczyła się do podawania piłek. 🙂
Drugie spotkanie to idealny przykład na to jak rozwiązania siłowe obracają się przeciwko nam. Po przegranym pierwszym secie (3:6) patrzymy na siebie z Miłoszem jak dwie przestraszone surykatki. Rywale grają naszą siłą, wolniejsze piłki kończą wolejem, a na naszą obecność pod siatką odpowiadają precyzyjnymi minięciami. Postanawiamy zmienić taktykę, przestajemy narzucać tempo gry, w zamian regularnie przerzucamy piły. Teraz to my triumfujemy 6:3. Set trzeci to super tiebreak do 10 punktów. Tiebreak z kategorii dreszczowców. Zwieracze dolnej części ciała przetestowane. Przeżyłem, powtarzać nie chcę. Wygrywamy 14:12.
Ostatni mecz w grupie. Robert i Andrzej sprawiają, że czuję się jak przełożony u taty przez kolano. Dostajemy w tyłek 3:6 3:6. Niemniej gramy dalej w turnieju, wychodzimy z grupy. ?
Ze względu na ograniczony czas formuła gier zostaje skrócona do 1 pełnego seta. Ćwierćfinał wspominam jako sympatyczne, choć krótkie spotkanie. 6:0.
Zapadają egipskie ciemności. W półfinale spotykamy raz jeszcze Andrzeja i Roberta. Ja bojowo nastawiony, ale Miłosz już myślami na imprezie urodzinowej. Między gemami wydzwania jego zniecierpliwiony dziadek. Robimy co możemy, ale ulegamy 4:6. Pół godziny później Robert i Andrzej zwijają cały turniej pokonując w finale Darka i Dominika. Brawo dla wszystkich! ?
Dziękuję panu Burmistrzowi oraz Tobie Ela za wspaniale spędzony weekend. Podziękowania dla pań z Koła Gospodyń i Gospodarzy Wiejskich w Szczutowie za cudowne słodkości. Dziękuję wszystkim, do zobaczenia. 🙂
zdjęcia Julia Maria Karczewska







