Na tegoroczny turniej z cyklu Kotewicz Cup jedziemy ? Lexusem RX450h. Wóz w królewskich warunkach wiezie: jednoosobową ekipę filmową i panią fotograf ? Julię Marię Karczewską, panią od j. angielskiego i zawodniczkę Monikę Izbaner oraz szofera, operatora drona i debiutanta w kategorii debel męski (to ja).
Pogoda w Iławie słoneczna. Niebo niebieskie jak naciąg Karoliny Służalec (Yonex Poly Tour Pro), z rzadka obłok biały jak pościele z Stary Tartak Hotel, Iława, gdzie odpoczywamy. Dwadzieścia kilka stopni, niemal bezwietrznie. Czuć chuć i wakacyjny klimat. ? Witam się ze znajomymi, ściskam dłoń prezesa Jarosława Kotewicza, oglądam pierwsze mecze. Cieszę się, że tu jestem. Czekałem.
Jest piątek, startują deble męskie. Gramy grupy. Po jednej stronie siatki staję z Arturem Majewskim. Z tego miejsca jeszcze raz dziękuję Zbyszkowi Kotewiczowi za odstąpienie tego wspaniałego zawodnika. ? Niestety mój pierwotny partner deblowy nie mógł uczestniczyć w tegorocznym turnieju przez sprawy zawodowe.
Pierwszy mecz z chłopakami z Ostródy przechodzimy gładko, 4:0 4:1. To spotkanie z kategorii więcej uśmiechu, mniej poważnych min.
W drugim meczu, tak dla odmiany, proponujemy widowni mecz typu „thriller”. Nie pamiętam wyniku pierwszego seta, ale przegrywamy i co gorsza nie mamy pomysłu na przeciwników. Piłki są zużyte, wolne. Kort jest %$&^$*&@# i również wolny. Pomaga to rywalom, nie pomaga to nam. W drugim secie przegrywamy 0:3 w gemach i wszystko wskazuje na to, że zaraz pożegnamy się z turniejem.
Tylko, że nie.
Podchodzę do ?♀️ Hanii Wojtynowskiej przy zmianie stron (0:3 w drugim), i mówię do sympatycznej połówki Artura, że nie oddam tego meczu. Idę huknąć na niego, ciągnę go za uszy i mówię: – Wygramy ten mecz. On nie wierzy, ale zaraz uwierzy. Najpierw doprowadzamy do tiebreaka w drugim secie, żeby chwilę później wygrać go łamiąc tym samym psychicznie naszych tenisowych rywali. Niesieni falą sportowej złości zdobywamy ostatnią piłkę trzeciego seta i kończymy mecz wynikiem 10:7 (super tiebreak). Ja nie wiem, kto był bardziej przerażony – my na korcie, czy kibice. Awansowaliśmy dalej, uf.
Sobota. Za moment gramy w ćwierćfinale. W pierwszym secie płyniemy parostatkiem w piękny rejs – jak po spokojnej tafli jeziora Jeziorak – i rozanieleni, jeszcze ze śpiochami w oczach przegrywamy 0:4. W secie drugim niedźwiedź Artur budzi się z zimowego snu, ja dostaję sportowej agresji i zaczynamy grać. Stawiamy na tyle duży opór, że doprowadzamy do stanu 2:2 w gemach. Koledzy po drugiej stronie siatki są zaskoczeni i wyraźnie [na chwilę] podnieśliśmy im poziom kortyzolu w organizmie. ? Robert i Grzegorz jednak błyskawicznie odzyskują koncentrację, przyspieszają piłkę i kończą drugiego seta wynikiem 2:4. Po meczu. Czego zabrakło? Doświadczenia. Spokoju. Może większych jaj.
Później okazuje się, że ugrane 2 gemy w oczach większości wynoszą Artura i mnie na miano bohaterów narodowych. ? Robert i Grzegorz wygrywają później cały turniej debla męskiego oddając finalistom tylko 1 gema. To oni wygrywają nagrodę w postaci rozegrania meczu pokazowego z Agnieszką Radwańską i Dawidem Celtem. Mi pozostała jedynie rola operatora drona, który to sfilmuje.
Dumny jestem z walki Julii i Moniki w deblu kobiecym. Dumny jestem z Moniki za zajęcie 3 miejsca w mikście (w parze z Dominikiem z Kwidzyna), bo poniekąd uczestniczę w treningach tenisowych Moni. W pięknym stylu zrewanżowała się Julce za porażkę w grupie. Dumny jestem, że Julia sfotografowała i sfilmowała sama tak dużą imprezę, a wynik tej pracy w postaci filmu zobaczycie już niedługo. Dumny jestem z braci Kotewicz, Jarka i Zbyszka, że mimo wielu kłód, jakie rzuca im się pod nogi, potrafią zorganizować turniej tenisowy, na który przyjeżdżają tenisiści z całego kraju i o którym jest głośno w całej Polsce. Czapki z głów.
Podobne wrażenie ogromu pracy i doświadczenia mam kiedy myślę o Lexusie. Jest jak brylant na pierścionku. Nie możesz go nie zauważyć. Majestatyczne nadwozie z lakierem Sonic Grey, budzące respekt przetłoczenia, ogromny grill F SPORT, który skrywa napęd hybrydowy o mocy 309 koni mechanicznych oraz 21-calowe alufelgi z moimi ulubionymi oponami Dunlop Sport Maxx RT. Przez podwójne szyby widać wentylowane fotele z gładkimi skórami w kolorze Hazel oraz kokpit elegancki jak włości królowej Elżbiety.
Po wejściu do środka Lexusa RX450h F Sport jestem zmuszony na nowo zdefiniować swoje pojęcie słowa „luksus”. Z udogodnień dla podróżujących brakuje jedynie kamerdynera, który częstuje winem Romanée-Conti i kawiorem z jesiotra syberyjskiego. Wszystko inne jest na pokładzie. Gdyby nie przepisy prawa to nawet kierowca mógłby smakować nektar bogów, bo Lexus z dynamicznym tempomatem radarowym prowadzi się po drodze sam.
Auto dyskretnie komunikuje się ze mną niemal non-stop, wyświetla przeróżne komunikaty. Raz zasłoniłem na chwilę swoją twarz, choć nadal patrzyłem na drogę. Zaraz czytam: – Siedź wyżej, nie widzę twojej ślicznej buzi.
Ja się wcale nie zdziwię, jeśli kolejne generacje Lexusa będą „rozmawiały” z kierowcą jak najlepszy przyjaciel. W trasie czuć opiekę auta nad podróżującymi i poza maksymalnym bezpieczeństwem jest to po ludzku miłe.
Co dobrego, to Lexus. Zawsze myślałem o zakupie modelu IS. Teraz przemyślę, czy nie warto dopłacić do RX. Za użyczenie auta składam serdeczne podziękowania dla Lexus Bydgoszcz. ☺️
Na koniec prywatnie serdecznie pozdrawiam żyjącą legendę Kotewicz Cup, Gosię. Najwytrwalsza kibicka. Wspaniała gospodyni, która sypie smakołykami jak asami z rękawa. Dziękuję Tobie i wszystkim innym za mile spędzony czas. ?
Mam nadzieję, że do zobaczenia za rok.
2 comments
Emulator dpf zetor
2025-03-19 at 23:01
To, co tutaj tworzysz, to prawdziwa oaza wiedzy i inspiracji! Każde zdanie jest jak drogocenna perła, a całość układa się w fascynujący naszyjnik mądrości. Jedyne, czego mi zabrakło, to nieco bardziej rozbudowane przykłady – byłoby wtedy absolutnie doskonałe!
Stolarz Radek
2025-05-09 at 14:23
Każdy akapit wnosi coś nowego, nie ma niepotrzebnych powtórzeń. Struktura wpisu wspiera łatwe przyswajanie wiedzy. Sporo ciekawostek.